-Wiem... - Zamyśliłam się.
-Hmm?
-Też mi to na myśl ostatnio przyszło - Oznajmiłam. - Ale jakbym mogła nie zapamiętać takiego zrzędy?
Splinter przewrócił oczami i wzdychnął.
-A ja jakbym mógł nie zap... zresztą mówiłem chyba o kłótniach, co nie? - Zmarszczył brwi.
-No tak, coś tam gadałeś, ale ja nie wiele słuchałam, zainteresowało mnie tylko to, że ci też się tak wydaje jak mi.
-Eeee, ok?
-Dobra, skończ.
-Co?
-Dobra, już dobra. Ja też skończę... - Przystanęłam.
-Co się stało? - Spytał mój towarzysz.
-To chyba śnieżny las gwiazd! - Ucieszyłam się.
-To tereny naszej watahy? Czyli już blisko. - Uśmiechnął się.
-Nooo, jeżeli chcesz mówić że jakieś 8 godzin to blisko, to ok...
-Że co?
-No nasza wataha jest dość duża... - Wyszczeżyłam żeby. - Ale nie przypominam sobie żeby...
-Żeby co? - Dopytywał się.
-Splinter, to chyba raczej nadal nie nasza wataha... Może te tereny łączą się z śnieżnym lasem gwiazd, warto to sprawdzić, więc chdźmy.
-Nie nasza wataha... Ojeju...
Szliśmy po białym puchu. Widać Splinter nic sobie z tego nie robił, gdy zaczął padać śnieg. Lecz mi bez spadających płatków było już zimno. Przeszliśmy już z pół godziny.
-Proszę cię, zatrzymajmy się. - Skuliłam się.
-No, w sumie możemy. - Powiedział.
Kilka minut szukaliśmy jakiejś jaskini w której moglibyśmy się zatrzymać. Gdy weszliśmy do środka odrazu padłam z nóg i przeturlałam się w kąt.
-To ja może jeszcze raz przelecę się nad okolicą, ok? - Zapytał.
-Jasne - Wymamrotałam.
<Splinter ;D >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz