-Co? - Nie wytrzymałam i odwróiłam wzrok.
-Widzę że nie zbyt ci to wychodzi... - Oznajmił.
-Eh, masz problemy... - Pokręciłam głową, a chwilę później odpłynęłam w kraine marzeń i koszmarów. Śniła mi się Lukio, bawiąca się na łące z Draco. Wyglądała słodko w obecności różowych, limonkowych oraz lilowych kwiatów. Nic więcej mi się już nie przyśniło. Obudziłam się wcześnie rano. Promyki słońca orzywiły las, a kolorowe ptaki zaczęły nucić piosenki.
-Splinter? - Ruszyłam go łapą. - Splinter!!! - Krzyknęłam.
-Co, ymm, eh, czego? - Bełkotał zdezorientowany.
-Wracamy... - Powiedziałam i ruszyłam w stronę z któej przyszliśmy. Przynajmniej tak mi się wydawało. Ale się myliłam... Ku mojemu zdziwieniu nie szliśmy drogą którą dotarliśmy do tego miejsca. Byłam pewna że tędy szliśmy, ale wszystko wyglądało inaczej...

Idąc jesiennym lasem w milczeniu, doszliśmy do miejsca któe nie wyglądało przyjaźnie.

Przybliżyłam się do mojego towarzysza, szukając w nim wsparcia, lecz on tylko się szyderczo uśmiechnął. Chwilę później chyba się zarumieniłam, bo ciągle patrzył na mnie.
-Boisz się? - Spytał, na co ja nie odpowiedziałam.
<Splituś xD? Ja też często nie mam weny :) >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz