piątek, 21 czerwca 2013

Od Splintera, c.d opowiadania Brittany


Szliśmy ładnych parę godzin. To był dramat. Brakowało nam wody, a temperatura wzrastała nieustannie. Bałem się o Brittany. Wyglądała a wycieńczoną.
- Wszystko w porządku?- spytałem z troską.
- Tak, jasne.
- Jesteś pewna.
Pokiwała twierdząco głową. Szliśmy dalej. Ciepło jej chyba dokuczało. Mi też, ale ja jestem mało ważny.
- Splinter...- powiedziała w końcu.
- Tak?
- Patrz, przed nami jest oaza.
Zacząłem się rozglądać, ale niczego nie widziałem.
- Brittuś, to tylko fatamorgana.
Nagle zemdlała.
- Brittany! Słyszysz mnie?- zmartwiłem się. Zaczęła majaczyć. Wzięłem ją na grzbiet i pobiegłem do najbliższej skały. Było tam troszkę cienia. Były tam też kaktusy. Przekułem jednego z nich i natychmiast wypłynęła z niego woda. Polałem nią przyjaciółkę. Zaczęła się rozbudzać. Pochlapałem ją jeszcze, a potem sam się napiłem. Poczułem drobny przypływ energii, i spróbowałem ochłodzić Brittany. Jej temperatura była wysoka i nie czuła się zbyt dobrze.
-...

< Britt^^?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz